Monday, September 25, 2023

[PL] Prawdziwy problem z muzułmanami w Europie

Wielu publicystów próbując zgłębić temat wsiąka głęboko w tematyką religijną i nikt z nich nie zauważa, że to jest w istocie ślepy zaułek. Nic więc dziwnego, że nie wychodzi im z tego żadna podpowiedź do rozwiązania problemu, a jedyne, co się komukolwiek udaje wymyślić, to segregacja rasowo-religijna ludzi przed wpuszczeniem ich do Europy - na którą z oczywistych powodów żadne władze żadnego kraju w Europie nie przystaną. I to nie tylko z uwagi na obecnie obowiązującą ideologię, ale też dlatego, że taka segregacja naraża każde państwo na ciężkie starcia na arenie międzynarodowej, plus najróżniejsze wynikające z tego reperkusje. I tak bezużyteczna publicystyka sobie, państwa sobie, a problem narasta. 

Podstawowym problemem tych publicystów jest w szczególności mylenie muzułmańskiej identyfikacji z religijnością.

Islam nie był nigdy ruchem religijnym, tylko politycznym, a religijność była tylko jego motorem - dokładnie jak judaizm w czasach Jezusa. Cały problem z islamem w krajach europejskich nie bierze się zatem z przyczyn religijnych, tylko właśnie ściśle politycznych. Zagrożenie nie istnieje ze względu na wiarę, tylko nad przekładanie pozornie "religijnych" zasad na życie społeczne, w tym przestrzeganie wspólnego prawa.

O ile w Europie zarówno są ludzie wierzący, jak i niewierzący, większość - z wyjątkiem lewactwa - ceni dokładnie te same pryncypia Europejskiej cywilizacji, niezależnie od tego, że powstały one na gruncie chrześcijańskim. Powstało zresztą właśnie dlatego, że religia z polityką były do pewnego czasu bardzo ściśle związane - i w Średniowieczu dotyczyło to tak samo chrześcijaństwa. Tyle że w przypadku chrześcijańskich światów uległo to zmianie - jest to już tylko prywatna sprawa człowieka, oficjalnie nie przekładana na sprawy polityczne - a islam pozostał właśnie ruchem ściśle politycznym z religijną otoczką.

Dlatego szukanie punktu podziału w religii jest chybione. Islam w Europie stanowi problem zatem nie tyle z uwagi na "odmienność kultury" (whatever it means), ile dlatego, że islam jest w istocie kultem ludzkiej potęgi, gdzie władzę i bogactwo zdobywa się siłą i przemocą. Tak mogą funkcjonować tylko społeczeństwa, które mogą żerować na zewnętrznie dostępnych zasobach, w tym produkowanych przez innych. W historii były to różne rodzaje zasobów - zarówno niewolnictwo, jak i później ropa naftowa, a współcześnie także systemy socjalne "bogatych" europejskich społeczeństw. Zresztą ropa naftowa to też dość ciekawy temat - nie odkryły jej, ani nie rozpoczeły wydobywania muzułmańskie państwa. Zrobili to Brytyjczycy, którzy te tereny swego czasu kolonizowali - oni mieli do tego technologię i oni zbudowali instalacje wydobywcze, i oni potem wyprowadzili się stamtąd zostawiając im w prezencie maszynkę do robienia pieniędzy w ilościach przekraczających wyobrażenie przeciętnego człowieka. I równocześnie sowitego sponsora dowolnej ideologii, która może sobie trwonić do woli wszystkie możliwe zasoby.

Nie ma wśród krajów muzułmańskich ani jednego takiego, który by dorobił się wielkiego majątku i utrzymał duże wpływy na świecie mając do dyspozycji jedynie żyzną ziemię i ograniczony zbiór minerałów - coś tego typu np. jak teren Korei (jednej i drugiej). Gdzie trzeba cenić pracę, ale równocześnie motywacja do pracy musi wynikać z obiecanej nagrody w postaci zysków. To wymaga też pełnej równości wobec prawa i bezwzględnej jego egzekucji, braku żerowania jednych na pracy drugich, a także swobody inwestowania własnych pieniędzy. W takim systemie jednak nie premiuje się siły i przemocy. Jest to zarezerwowane dla organizacji obronnych (wojska i policji, czy także agencji ochroniarskich), a u zwykłych obywateli wręcz muszą być one bezwzględnie tępione. W wolnych krajach wolność osobista podlega ochronie państwa i jest przez nie gwarantowana - a nie osobiście przez kogoś wywalczona i utrzymywana kosztem wolności innych, ani też jakkolwiek ograniczona nakazem państwa.

Z tym ostatnim mieliśmy zresztą do czynienia całkiem niedawno w systemach komunistycznych, ale państwa o takim podejściu do obywateli nadal dziś funkcjonują. Tu skądinąd warto podkreślić, że państwo, które wydziela ludziom skrawek wolności osobistej i surowo egzekwuje stworzone na ten użytek nakazy prawne, to opis grupy, do której kwalifikują się zarówno państwa muzułmańskie (typu Iran), jak i Chiny, gdzie skądinąd muzułmanie są tępieni.

Islam, tak jak system w Chinach, to systemy feudalne. Co prawda każdy feudalizm prędzej czy później musi się zawalić, jak to się stało z nimi w Europie, w tym np. ZSRR. Ale: "ten kolos [na glinianych nogach] jeszcze padając niejednego przygniecie". Kraje Europy muszą zacząć wdrażać jakieś rozwiązania problemu, jak nie chcą do tego doprowadzić. Można nic nie robić i liczyć na to, że te systemy też się zawalą - ale komunizm w Europie trzymał się dobre 40 lat i kosztował życie i majątki milionów ludzi.

Szkopuł w tym, że tak naprawdę problem nie zasadza się ani na islamie, ani na odmienności kulturowej, ani na problemach z integracją, co więcej, problem w istocie nie dotyczy wyłącznie imigrantów.

Problemem tym jest coś, co państwa Europy i USA ostatnio robią na dużą skalę, nie robiły tego jeszcze 100 lat temu, a można by nazwać "hodowaniem darmozjadów". Gdy państwa prowadzą politykę hodowania darmozjadów, łatwym do przewidzenia efektem jest przyrost ilościowy darmozjadów, zanikanie "ciężko pracujących", konieczność obciążania tych ostatnich coraz wyższymi podatkami, oraz przewalanie pieniędzy, które miałyby służyć rozwojowi gospodarki, "na przepał". W przypadku imigrantów jest to tylko zwielokrotnione, bo oni przecież biedni migranci przyjechali z krajów ogarniętych wojną, mają traumę, a równocześnie nie znają tutejszej cywilizacji, więc muszą dostawać zapomogi w wysokości, o której lokalny bezrobotny, czy samotna matka, mogliby tylko pomarzyć.

Dlatego jedynym sensownym rozwiązaniem jest stworzenie ścisłych kryteriów ludzi, którzy z określonego powodu mieliby otrzymywać zapomogę socjalną. Np. inwalidów, samotnie wychowujących, oraz specyficzne wsparcie resocjalizacyjne dla ludzi nie radzących sobie na rynku pracy, nic poza tym. Uchodźcy natomiast - zgodnie z prawem opartym o istniejące konwencje ONZ - powinni być po pół roku przebywania na terenie docelowego kraju deportowani (i nie wpuszczani z powrotem na podstawie identyfikacji przez odciski palców). Chyba, że w ciągu tego pół roku nauczą się wystarczająco języka i zawodu, po którym będą w stanie ubiegać się o legalną imigrację.

Oraz, druga sprawa, o której niestety choć oczywista, nadal należy wspomnieć: bezwzględna równość wobec prawa, zarówno względem przywilejów, jak i egzekucji prawa. Obecnie słyszy się dużo informacji, jak to np. jeden, co spowodował wypadek samochodowy ze skutkiem śmiertelnym, nie stracił nawet prawa jazdy, ludzie z udowodnionym morderstwem z premedytacją dostają 3 miesiące w zawieszeniu, a gwałciciele nawet żadnych zawiasów - i to wszystko dotyczy oczywiście ludzi, którzy nie wychowali się od pokoleń na tych ziemiach. To wszystko dzieje się, bo ludzie nie reagują i nie widzą, że zwyczajnie w swoim własnym kraju stają się "Untermenschen".

No więc co, wystarczy bezwzględnie egzekwować równość wobec prawa, a od imigrantów wymagać, by albo przyjechali normalnie pracować, zarabiać i płacić podatki, a jak nie chcą, to niech sobie jadą gdzie indziej? Dokładnie tak.

A co z ich niedostosowaniem kulturowym? Faktem jest, że europejskie kraje musiały czasem dostosowywać swoje prawo do sytuacji, które bez tych ludzi byłyby nie do pomyślenia, jak np. zakaz noszenie chust w szkołach we Francji, czy zakaz chodzenia na kąpieliska w "kombinezonach". Ale w praktyce nikomu na basenie nie przeszkadza, jak kobieta pływa w stroju utrudniającym jej ruchy i ciążącym nasiąkniętą wodą, natomiast na pewno zdecydowanie przeszkadzają ludzie wszczynający bójki, zarówno na basenie, jak i w szkołach, o różnych innych miejscach publicznych nie wspominając. Czy można z tym coś zrobić? Tak, nawet w przypadku nieletnich - jak rodzic będzie musiał zapłacić tysiaka kary za burdę, którą syn zrobił w szkole, a za recydywę może stracić prawa rodzicielskie, problem zostałby szybko rozwiązany. A ci, którzy przyjechali żerować na socjalu, po prostu wyniosą się sami do innych, naiwnych krajów.

Nie ma żadnego problemu z odmiennością kulturową, religijną, rasową, czy cokolwiek takiego. Jest po prostu wspólny kod zachowania się, pod który wszyscy powinni podlegać, i który nazywa się prawo. A co nie jest zakazane prawem - jest po prostu dozwolone i nikt nie ma z tym problemu.