Tuesday, September 6, 2016

[PL] Czy opodatkowanie bogatych na rzecz biednych rzeczywiście walczy z biedą?

Trudno jest walczyć z powszechnym wśród niektórych ludzi (zwanych "lewakami") z popularnym mitem jakoby metodą walki z biedą było wysokie opodatkowanie bogatych. Z przykrością musze to przyznać, że współczesna lewica, ta socjalistyczna, ma tyle samo wspólnego z oryginalną, starą "lewicą", co współczesne feministki z walką o równouprawnienie kobiet.

Tradycyjna "lewica" walczyła z korporacyjnym wyzyskiem i z żerowaniem na biednych ludziach. Współczesna lewica walczy najwyraźniej o powiększenie liczby biednych, przerażona tym, że gdy tych biednych zabraknie, to nie będą już mieli nad kim się "litować" i w efekcie politycznie na kim żerować. W tym celu rozpowiadają jako "oczywiste prawdy" kilka bardzo charakterystycznych, acz bezczelnych kłamstw, w jakie dziwnie gładko biednym przychodzi uwierzyć. Dlatego, żeby walczyć z mitem pomagania biednym przez opodatkowanie bogatych, w który wielu z tych biednych nadal wierzy, nie można obrażać tych ludzi twierdząc, że "no przecież tylko dzięki bogatym masz pracę". Trzeba przede wszystkim obnażyć dwa największe i najperfidniejsze kłamstwa, na jakich ten mit się opiera, czyli:

1. Rząd używa pieniędzy zdzieranych z bogatych żeby wspomagać biednych.
2. Bogacenie się bogatych odbywa się kosztem biednienia biednych.

Opierając się właśnie na tych kłamstwach, lewacy chcą "najwyżej opodatkować bogatych", bo "przez bogaczy biedni są biedni". Nie odrzucajcie tej tezy z góry, bo nie jest ona aż tak fałszywa, jak się wydaje. Co prawa tak postawiona ta teza jest fałszywa w takiej formie, ale istnieją ci, którym zależy, by biedni dalej byli biedni: jest to konglomerat korporacji i rządów.

Dlatego chęć lewactwa, by opodatkowach "bogaczy" na rzecz "biednych, których bogacze tworzą", w istocie jest buntem przeciwko pewnej niewidzialnej dla nich sile, która to powoduje. Oni widzą bogaczy, ale tymi "bogaczami, którzy żerują na biedzie" są korporacje, a nie przeciętny dorabiający się dużych pieniędzy biznesmen.

To, co trzeba tłumaczyć, to rzeczy następujące:

1. Bogacze w ogóle nie potrzebują biednych. Bogacze potrzebują innych bogaczy, żeby robić z nimi obfite finansowo interesy, ORAZ siły roboczej. Majętny bogacz będzie mógł zatrudniać biednych również DLA KAPRYSU, dla dogodzenia własnej próżności, ewentualnie dla realizowania swoich marzeń. Chyba że bogaczowi zabierzesz pieniądze w podatkach - wtedy bogacz nie będzie miał marzeń, a biedak pracy. Powiększanie liczby biednych nie jest w interesie chcących się bogacić przedsiębiorców, ponieważ na biednych klientach i kontrahentach niewiele zarobią.

2. To, co bogaczowi zostanie zabrane w podatkach, państwo da na biednych w max 5%. Reszte rozpuści na różnych "projektach rządowych", z któych żaden jeszcze nie dał jakiegokolwiek efektu w postaci zmniejszenia biedy. Czy jako biedak wolałbyś przypadającą na ciebie kwotę otrzymać w wysokości 5% jako zapomogę socjalną, czy w wysokości 40% jako płacę netto? A może nawet w wysokości 80%, jeżeli państwo przestanie "pomagać biednym"?

3. Jedyni "bogacze", którym zależy na tym, byś był biedny i nigdy się nie dorobił, są wielkie korporacje, które żyją z państwem w konglomeracie. Im nie przeszkadza zupełnie to, że trzeba płacić olbrzymie podatki, ponieważ:
- korpo dostają od rządu różne słono przepłacone zlecenia, więc swoje podatkowe pieniądze odbiorą często z nawiązką
- korpo mają na swoich usługach tysiące specjalistów i prawników i umieją prześlizgiwać się tam, gdzie zapłacą najniższe podatki
- korpo, jako "wielcy twórcy miejsc pracy" są przez rządy biednych krajów (jak Polska) traktowane na klęczkach i wiernopoddanczo, dostają więc dodatkowo od rządów zwolnienie z podatków jako zachętę do zainwestowania
- a gdyby już nie było żadnej możliwości uniknięcia lub odzyskania podatkowych pieniędzy - przy ich dochodach stać ich na płacenie nawet wysokich podatków
- dzięki wysokim podatkom utrzymują się wysokie bariery wejścia na rynek dla małych firm, dzięki czemu korpo nie musi się martwić o zagrożenie swoich interesów przez małe konkurencyjne firmy (i być zmuszonym do zarówno podwyższenia zarobków pracownikom, jak i obniżenia cen swoich towarów lub usług)
- dzięki wysokim barierom wejścia na dany rynek, zostaje on zdominowany albo przez jedną korporację (monopol), albo przez teoretycznie konkurujące ze sobą firmy, ale o bardzo zbliżonym profilu organizacyjnym (oligopol)

4. Jeżeli wydaje ci się, że rząd jest takim dobrym tatusiem i pomaga biednym w potrzebie, to czas dorosnąć. W rzeczywistości rząd jest w zmowie z korporacjami, a podatki idą głównie na "realizowanie polityki rządu". O biednych rząd zwykle jedynie "mówi" i "pochyla się nad nimi", natomiast nie potrafi zapewnić ani miejsc pracy, ani wysokich zarobków. To może zapewnić tylko biznesmen, który zrobi konkurencję istniejącym firmom, dostarczy na rynek tańszy produkt i zaproponuje lepszą zapłatę, niż konkurencyjne korpo. Ale nie wtedy, gdy utrudnia mu się wystartowanie z własnym biznesem, równocześnie smarując korporacjom.

5. Jeżeli dobrze pomyślisz i zdasz sobie sprawę z tego, jakimi pieniędzmi kto operuje, to szybko dojdziesz do wniosku, że gdyby swój interes swobodnie prowadziły zarówno korporacje, jak i małe firmy, to efektywnie pieniędzy z podatków wpłynęłoby więcej, niż gdy faworyzuje się korporacje. Dlaczego więc politycy robią dobrze korporacjom, zamiast robić to, co jest w interesie budżetu państwa? Dlatego, że wielka korporacja w czasie różnych, nierzadkich spotkań "na styku biznesu i polityki" proponuje politykom tłustą synekurę w zarządzie, czy gdziekolwiek w swoich strukturach, gdy już zakończy karierę polityczną, czy to z własnej woli, czy to powinie mu się noga. W korpo ma pewniaka, a w polityce kiedyś kończy się kadencja i nie wiadomo, czy będzie nastepna. A budżet państwa? A kogo to z polityków interesuje, chyba tylko jakichś wyjątkowych skończonych maniaków - z których większość to i tak banda tępych matołów, dla których zwiększanie wpływów do budżetu najlepiej robi się poprzez dokręcanie śruby.

6. Bogacz nie jest w stanie w żaden sposób powiększać biedy poprzez robienie swoich interesów. Żeby tworzyć biedę, trzeba podejmować celowe działania tworzące biedę - celowe utrudnianie prowadzenia biznesu, celowe utrudnianie podejmowania pracy, celowe utrudnianie tworzenia miejsc pracy, jak również zabieranie ludziom pieniędzy, których w ten sposób nie będą mogli wykorzystać do robienia nowych pieniędzy i tworzenia nowych miejsc pracy.

7. Jest niemal niemożliwe znalezienie takiego sposobu bogacenia się, które nie jest powiązane z ludzką pracą WIELU ludzi. Nie może zatem jeden bogacz w niemal żaden sposób się dorobić dużych pieniędzy, jeżeli nie będzie zatrudniał ludzi. Czym więc kończy się utrudnianie bogaczom dorabiania się, można się domyślić.

Nie wiem, czy to przemówi komukolwiek do rozsądku, ale może cokolwiek...

No comments:

Post a Comment